sobota, 14 czerwca 2014

2. Jeśli jesteś zdolny do tego by zabić się, jesteś zdolny do wszystkiego.

     Obudziła się w nocy z płaczem. Kolejny koszmar, kolejny zły sen i powrót do przeszłości. Już powoli nie dawała sobie z tym wszystkim rady. Usiadła roztrzęsiona na łóżku i zaczęła płakać jeszcze bardziej. Najgorszy rodzaj smutku to ten, kiedy płaczę się w nocy pod prysznicem albo w łóżku. Aby nikt nie widział co się z Tobą dzieję, jak czujesz się na prawdę. W tym miejscu nie musisz udawać, że jesteś silny, nie musisz mówić, że wszystko jest dobrze. Nie martw się tym, co pomyślą inni- jeśli musisz to płacz. Tylko tak wróci uśmiech. 
   Mijają tygodnie, jednego dnia jest lepiej, drugiego gorzej, jakoś się plecie, nie najlepiej, ale jakoś. Tylko niczego nie da się zapomnieć. Po prostu nie da.
   Zagryzła wargę, myśląc o tym kolejny raz. Podeszła na palcach do walizki, której nie rozpakowała do końca i wyjęła tabletki na "lepszy sen". Tak, te bardzo mocne. Wysypała kilka na dłoń, może to dziwne, ale siedem. Siedem malutkich, okrągłych tabletek. Spojrzała jeszcze raz na pudełeczko, a jej oczy dostrzegły czarne litery. Tak, napisane markerem. Zdarła nalepioną na pudełku naklejkę z nazwą leku. Jeśli jesteś zdolny do tego by zabić się, jesteś zdolny do wszystkiego. Odwagi, postawisz się im.
     No tak, Filip... Spojrzała ponownie na tabletki, ale troszkę inaczej. Wsypała sześć z powrotem, a jedną połknęła i położyła się do łóżka z nadzieją, że obudzi się w nowym, lepszym świecie bez bólu i cierpienia. Że obudzi się w świecie, w którym w końcu będzie szczęśliwa. Ponownie spojrzała na swoje nadgarstki, gdzie blizny wciąż były widoczne. Jednak to nie był dobry pomysł, bo to tylko przypominało o bólu i o tym co było kiedyś. O tym, o czym koniecznie chciała zapomnieć. Filip to jej dobry przyjaciel, podobnie jak Weronika. Jest starszy od niej o pięć lat, ale to szczegół. 
    Zasnęła, z nadzieją na lepsze jutro. 

   
   Rano wstała bez problemów, bez bólów, ale za to z paskudnym humorem. Przejrzała się w lustrze, tak samo dużym. Przyłożyła do niego dłoń a ono... Ono otwierało się do wewnątrz! Dziwna szafa. Spojrzała w środek i ujrzała drzwi. Poczuła się, jakby grała w jakiejś dziwnej Brazylijskiej wersji Opowieści z Narnii. No ale jeśli w tej Narni ma być lepiej, do warto spróbować wejść do środka. Najwyżej lew ją pożre, a czarownica rzuci klątwę, w końcu gorzej być już nie może. Otworzyła powoli drzwi. Nie było lwa, ani czarownicy. Śnieg też nie padał. Było coś o wiele lepszego. Wielka garderoba z samymi markowymi ubraniami w jej stylu!


Weszła powoli z wielkim zdziwieniem. Nie mogła uwierzyć, że to całe pomieszczenie, jest tylko jej. Było większe od niejednego sklepu z ciuchami, no może nie jak ZARA czy RESERVED ale na pewno większa od ciucholandów czy lokali w których była. Wszędzie było pełno butów i ubrań, poukładanych parami, kolorami. Spodnie ze spodniami, sukienki z sukienkami, szpilki ze szpilkami, jordany z jordanami. Normalnie żyć nie umierać!


 Było nawet lustro o jakim zawsze marzyła. Widać było ją od stóp do głów. Uśmiechnęła się do odbicia, a przecież tak go nienawidzi.
   Westchnęła cicho i zbiegła na dół, do gabinetu taty. Bez pukania wbiegła do pomieszczenia i z uśmiechem przytuliła się do taty jak w czasach, kiedy była mała, a to tata był jej jedyną miłością.
 On zdziwiony taką czułością córki, objął ją jedynie i zaśmiał się. 
   - A Tobie co jest?
- Nic.- urwała i mocniej wtuliła się w ojca. Potrzebowała tego. Dawno nie miała czułości z żadnej strony, chociaż tak bardzo potrzebowała tego. Potrzebowała oparcia, troski... Poza tym tęskniła za czasami, kiedy siadała z ojcem na tarasie i dyskutowała o piłce, albo pokazywała mu co umie, a ten nagrywał ją lub oceniał. Widać było, jaki był z niej dumny. Nie zmieniło się to do teraz, wciąż jest dumny z córki. Lepszej nie mógł sobie wymarzyć. Ma ją tylko jedną i rozpieszcza jak tylko może. 
- Chcesz pogadać?
- Nie.- ponownie urwała temat, tuląc się do niego coraz to mocniej. Ojciec zaśmiał się i odepchnął delikatnie, poprawiając spadające na czoło loki. Znowu była jego malutką dziewczynką. Nigdy nie przestała nią być.
- I co ja mam z Tobą zrobić?
- Karm mnie, kochaj mnie i nie opuszczaj.
- Ubrań nie muszę kupować?
- No przecież powiedziałam, żebyś mnie kochał.
     Ojciec zaśmiał się i pokręcił rozbawiony głową. Natalia siedziała poważna na biurku, z minką małego dziecka, które chce dostać upragnioną zabawkę. 
- Szykuj się, niedługo przyjdzie Sara z David'em. 
- Kto to w ogóle jest?
- To dzieci naszych znajomych, mieszkają tu od zawsze. No wiesz, obydwoje kochają sport. Uwierz, że nie zabraknie wam tematu do rozmów, a David to dobra partia...
- Tato!- zawyła i zeszła z biurka, patrząc się na niego błagalnie. Nie lubiła, kiedy rodzice chcieli ją swatać. 
- Tylko mówię.- podniósł ręce w niewinnym geście.- Idź do kuchni, mama przygotowuję śniadanie. Powinnaś jeść więcej. Wiem, że nie lubisz kiedy o tym rozmawiamy, ale może chciałabyś wziąć jakiś hormon wzrostu? i przytyjesz, i urośniesz.
- Nie jest pewne, że urosnę. Poza tym zapominasz, że moja grupa krwi jest podatna na mutację leków.- przypomniała. No tak, grupa 0 jest najrzadszą grupą krwi. Może dawać każdemu, ale nie każdy może oddać krew jej. Dlatego jest wyjątkowa, ale lepiej, aby nic jej się nie stało, bo na prawdę trudno znaleźć dawcę. Dlatego Natalia nie robi sobie jeszcze upragnionego tatuażu. Oddawała krew póki nie zachorowała. Sama teraz potrzebuję pomocy. Lubi pomagać ludziom, chodzi do domu starców posiedzieć z ludźmi, których nikt nie odwiedza. Lubiła sprawiać uśmiech na ich twarzach swoją osobą. Chodziła do domów dziecka, przynosiła zabawki, robiła z dziewczynek księżniczki, w końcu sama uważa się za księżniczkę. Jej zdaniem każda kobieta musi mieć w sobie coś z księżniczki i zimnej suki. Często pomagała dzieciom w nauce, udzielała darmowych korepetycji z matematyki i języków obcych, pomagała ubogim rodzinom, nigdy nie przeszła obok żebraków na ulicy obojętnie, zawsze dała im jedzenie jeśli miała przy sobie, czy odrobinę pieniędzy. Jest przykładem osoby, która ma pieniądze i dzieli się nimi. Bo w końcu jej nie zabraknie, ilość zer na koncie nie zmniejszy się, jeśli da 5 czy 10 złotych osobie, która nie ma nic w portfelu. Szacunek w mieście zyskała po jednym zdarzeniu, kiedy miała nowe buty. Ma ponad 20 par AirJordan'ów. Ma malutką stopę, rozmiar 35-36. Dziewczynce z 2 klasy bardzo spodobały się jej neonowe, różowe buty i siedząc z braciszkiem na ławce patrzyła się na nie ciągle zawstydzona. Jej rodzice mieszkają za granicą, wychowują ją dziadkowie, którym za bardzo się nie przelewa, tyle co na rachunki, leki i jedzenie. Ubrania ma najtańsze, nie mogą pozwolić sobie na zakup czegoś droższego, a o zabawkach nie ma mowy. Siedziała z babcią i bratem na ławce. Mała miała na sobie starą, różową sukienkę i zniszczone trampki wypranego różu. Natalia siedziała razem z Weroniką i Zuzią. Zauważyła zaciekawienie dziewczynki i postanowiła z nią porozmawiać. Rozmawiała dobrą godzinę z jej babcią i nią samą, chociaż Ania- bo tak miała na imię, bardzo się wstydziła. Zorientowała się, że dziewczynce podobają sie jej buty. Jak bardzo ucieszyła się, kiedy dzień później na tej samej ławce, dostała prezent. Słodycze, lalka barbie, piękna różowa sukienka z białymi rajstopkami i... i neonowo, różowe AirJordan'y. Braciszkowi również dała słodycze i zabawki, a dziadkom obiecała pomoc w domu i w robieniu zakupów, bo dla niej to nic. Szybko rozniosła się ta wiadomość w mieście, każdy teraz wie, że bogaci nie zawsze są chytrzy i nie pomagają innym. 


   Po śniadaniu, rodzice pojechali na stadion na oficjalne otwarcie. Siedzieli w loży honorowej, gdzie dołączyć miały do nich dziewczyny. Weronika cały dzień źle się czuła, ale to prawdopodobnie przez zmianę klimatu i godziny. 
- Jadłaś coś?- mimo swojego złego samopoczucia, wolała sprawdzić swoją przyjaciółkę. 
- Cały czas jem.- wskazała na stos naleśników na blacie. 
- Z tego co widzę, zjadłaś ledwo dwa naleśniki.
- Ale zjadłam, więc po co się głupio pytasz?
- Bo martwię się, waga Ci się nie zmienia, a ja nie chcę żeby coś Ci się stało.
- Wiem i cenię to.- uśmiechnęła się do niej w podziękowaniu za troskę- ale ma własny rozum i wiem co dla mnie dobre.
- Czasami wydaję mi się, że jednak nie wiesz.- mówiła to, cały czas patrząc na jej nogę. Blondynka spuściła głowę i jadła w ciszy. Nie lubiła, kiedy ktoś wypominał jej to co sobie robiła, ale należało się jej. Niby nie chciała ranić innych i raniła siebie, ale tym co robiła, raniła innych bardziej od siebie. 
- Ładnie wyglądasz.- blondynka przerwała niezręczną ciszę, patrząc na Weronikę. Ta zaśmiała się. No tak, jak chcę się dobrze to się ze mnie śmieją.- pomyślała. 
- Ty, aby się nie zakochaj!
- W Tobie?- prychnęła śmiechem i prawie została uderzona pilotem. Spojrzała na nią groźnym wzrokiem i po chwili rzuciła w nią łyżeczką, ale ta uchyliła się przed przedmiotem. 
- Fart.- mruknęła i odniosła talerz do zmywarki. W momencie kiedy się odwróciła, została rzucona pokrowcem od telefonu. Centralnie w czoło. Warka wybuchnęła zwycięskim śmiechem, podczas gdy dziewczyna rozmasowywała sobie bolące miejsce.- Idiotko, a gdybym ja dostała wstrząsu mózgu?!
- Dobrze wiesz, że cierpisz na niedojebanie mózgowe.
     Natalia rzuciła w Weroniką pokrowcem, ale brunetka uchyliła się przed przedmiotem ponownie, jak na złość, przez co miała więcej radochy, 
- I co się cieszysz?
- Zezowata Natka!
- O nie, przesadziłaś!- mruknęła i wyjęła ketchup z lodówki. Jej przyjaciółce uśmiech od razu zszedł z twarzy, na której pojawiło się przerażenie.
- Nie, błagam, przepraszam, nie proszę! Przecież ładnie wygladam, błagam nie!- piszczała i próbowała schować się za poduszką.
- Masz szczęście, że kanapa była droga.- odłożyła ketchup do lodówki. Weronika odetchnęła z ulgą  i spojrzała na nią.
- Te, hipster.
- Jestem śliczna.- zrobiła dziubek, przez co wyglądała jak dziecko. W sumie to niemalże ciągle, wyglądała jak dziecko. Nagle obydwie usłyszały dzwonek do drzwi.- Oho.
    Natalia podeszła do drzwi i otworzyła je. Przed nią stała Sara i David. 
- Hej.- powiedzieli uśmiechnięci, a dziewczyna musiała przestawić się na portugalski, przez co Weronika kompletnie nic nie rozumiała.
- Hej, Sara i David, tak?
- Tak, miło nam.- obydwoje podali ręce dziewczynom.- Gotowe?- spytała uśmiechnięta szeroko dziewczyna. Była wysoka, prawie wzrostu swojego brata. Miała 180 cm wzrostu, przez co Natalia wyglądała przy niej jak dziecko. Znowu wracamy do tematu, czemu Natix jest uważana za dziecko. Wracając do Sary. Miała czarne, falowane włosy do ramion i ciemną karnację. Typowo brazylijską. David był do niej szaleńczo podobny. Widać, że są rodzeństwem, obydwoje mają po 18 lat i są bliźniakami. 
- Tak, ale rozmawiajmy po angielsku, Weronika nie umie portugalskiego ani hiszpańskiego.
- Nie ma problemu.- odparli obydwoje i przestawili się na angielski, dzięki czemu brunetka mogła dołączyć się do rozmowy z nimi. 

   Po 30 minutach byli już na stadionie i mogli spotkać się ze swoimi rodzicami. Sara i David usiedli troszkę niżej, niż Natalia i Weronika. Nie rozmawiali dużo, ale od razu złapali wspólny język, tak jak przewidywał ojciec Natix. Na murawę własnie wychodzili zawodnicy, by rozegrać pierwszy mecz na Mundialu 2014. Natalia całym sercem była za Hiszpanami, którzy są bezapelacyjnymi faworytami, ale Brazylię również darzyła wielką sympatią.   


   Mecz jak mecz, każdy mecz jest ciekawy na swój sposób. Wygrali oczywiście brazylijczycy, Neymar i Oscar przynieśli dumę swojemu krajowi. Na pewno Ci młodzi piłkarze są z siebie dumni, I nie dziwne, cały kraj w tym momencie ich kocha i krzyczy ich imię. Po meczu miał odbyć się bankiet, więc Natalia wróciła do domu z rodzicami aby się przebrać. Weronika miała zostać i wykurować się, ponieważ strasznie źle się czuła. Podejrzewa zwykłe przeziębienie, które przejdzie po paru dniach.
- Gotowa?- mama krzyczała z dołu. Dziwne, że wyrobiła się szybciej niż jej córka. Blondynka zeszła powoli na dół, a kiedy stanęła w kuchni obróciła się wokół siebie.
- I jak?
- Pięknie, ale to po mnie masz tą urodę.- powiedział ojciec i poklepał ją po ramieniu, a z niewiadomej przyczyny po policzku mamy spłynęła łza.- Aż mama się wzruszyła.
- To dlatego, że jesteś  już taka dorosła. Dopiero zaprowadzałam Cię do szkoły, a teraz śliczna dziewczyna wyrosła.
     Natalia uśmiechnęła się delikatnie i westchnęła głęboko. Nie wiedziała, czy słowa mamy ma przyjąć do siebie czy się z nich cieszyć. No ale przecież w jej słowach nie było nic złego. Pochwaliła jej wygląd, powiedziała, że jest śliczna. O co miałaby mieć pretensję? o ten płacz? Sama płaczę bez powodu, nawet w tej chwili uśmiechała się, by powstrzymać łzy. 
   Wsiedli do samochodu, a Natalia od razu zwróciła wzrok w stronę okna. Nie chciała patrzeć się przed siebie, bo gdyby samotna łza spłynęła bo jej policzku, rodzice nie daliby jej spokoju, póki nie poznaliby przyczyny jej smutku. Kazaliby jej być szczęśliwą. Jak można kazać komuś być szczęśliwym. Jak  w ogóle można być szczęśliwym, jeśli siedzi w Tobie ból z przeszłości i to nie mija?
   Szybko dojechali na miejsce, gdzie było pełno fotografów i różnych osobistości. Weszli do lokalu, gdzie byli prawie wszyscy. Przy wielkim stole siedzieli piłkarze reprezentacji Brazylii i Chorwacji, wesoło o czymś rozmawiając. Nie wyglądali a tych, którzy przed chwilą rywalizowali o Mistrzostwo Świata na boisku. Wyglądali na dobrych kumpli, którzy spotkali się po latach.
- Artur!- krzyknął wesoło Scolari i podszedł do nich. Narobił troszkę zamieszania, bo kilku piłkarzy z jego reprezentacji odwróciło się w jego stronę. Niemal czuła ich wzrok na swoim ciele, co strasznie ją zawstydzało. Odważyła się spojrzeć i na nich. Jej spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem jednego z nich i nie mogła odwrócić wzroku, chociaż tego chciała. Na prawdę starała się odwrócić głowę, ale nie mogła. To było silniejsze od niej. 
- A to moja córka, Natalia.- gdy usłyszała swoje imię, niechętnie spojrzała na swojego ojca. Przy nich stał własnie selekcjoner reprezentacji Brazylii, a ona przyglądała się piłkarzom. Eh, przed nią stał sam Scolari!
- Miło mi poznać, masz bardzo urodziwą córkę.- uśmiechnął się. Usiedli przy długim stole, wraz z piłkarzami. Gdzieś tam ujrzała Sarę z Davidem, siedzieli z jakimś innym rodzeństwem. Sara pomachała jej, a ta odwzajemniła gest. 
  Wszyscy skupiali się na rozmowie o meczu, gdy Natalia nie chciała podnieść głowy do góry. Dlaczego? On siedział niemalże na przeciwko niej, tuż obok Thiago Silvy. Patrzyła sie na swoje ręce. Wiedziała, że gdy to zobaczą albo zaczną się śmiać, albo będą uważać ją za chorą psychicznie. 
- A Ty jeszcze grasz, czy pozostała Ci jedynie podwórkowa liga?- zaśmiał się selekcjoner reprezentacji Brazylii, patrząc na swojego przyjaciela. Tak, mojego ojca. 
- Natalia podtrzymuję rodzinną tradycję.- powiedział Szepczyński i spojrzał z dumą na córkę.
- Na prawdę?- do rozmowy włączył się Thiago Silva, kapitan reprezentacji. 
- Mało kiedy słyszy sie, że dziewczyny grają w piłkę. Jakiś klub?- trener podtrzymywał rozmowę.
- Nie, na razie gra w szkolnych ligach, ale zamierzamy pomyśleć o jakimś klubie, ale jeśli już to nie w Polsce. Jestem przekonany, że z  jej talentem, od razu moglibyśmy pójść na kwalifikację do jakiegoś Manchesteru, Bayernu. Na Barcelonę jest za młoda, ale tam możemy się kierować. Można powiedzieć, że to jest nasz cel. 
- Ale nie ma budowy piłkarki. I nie wygląda na nią. Prędzej stwierdziłbym, że jest modelką niż biega za piłką.
- A talent ma większy od niejednego piłkarza w tych czasach.
- Chciałbym zobaczyć Cię w akcji.- Scolari zwrócił sie do blondynki, a ta pierwszy raz podniosła wzrok i mimo tego że nie chciała, kątem oka dostrzegła, że Neymar wciąż sie jej przygląda. Ciągle. Była w centrum uwagi. Z jednej stronie lubiła to, a z drugiej... wstydziła się, że palnie coś głupiego i wyrobi sobie złą opinię, tak miała niestety zawsze. 
- Jakiś 'rodzinny' meczyk?- zaproponował ojciec ze śmiechem. 
- Tak, dobry pomysł. Jutro zamiast treningu. Ale pamiętaj Artur, Ty też grasz.
- Przeciwko mnie.- odezwała się pierwszy raz dziewczyna. Chciała pokazać się jako pewna siebie dziewczyna. Uśmiechnęła się pewnie do ojca.
- Ah Ty mała zadzioro.- pokręcił głową z tym samym uśmiechem, to mieli identyczne. 
- No cóż, jesteśmy umówieni jutro na stadionie w Rio o 13.- trener klasnął w ręce.- Ale powiem Ci szczerze, że Twoja budowa jest jedną z najbardziej nie pozornych. Łatwo uciekasz pewnie rywalowi, każde wejście w Ciebie to byłby faul, nie może się na Tobie położyć, poza tym jesteś niska, więc nie kryliby Cię za bardzo. 
- No w lidze dziewczyn jest też tak, że sędziowie oceniają przed meczem która jest delikatniejsza, a mogę się założyć, że jesteś najdelikatniejszą dziewczyną.- powiedział Neymar, patrząc się przy tym cały czas w jej oczy. Spuściła zawstydzona głos i nie odpowiedziała.
- Najdelikatniejsza? Jak się coś dzieje na boisku to Natalia jest w pobliżu. Ostatnio znosili dziewczynę z boiska, przez nią.
- No bo ona wcześniej aby latała za mną i mnie za koszulkę ciągnęła, to co się dziwisz że jej w nogi wjechałam...- powiedziała z niewinną, dziecinną miną.
   Kilku piłkarzy się zaśmiało, patrząc na nią. Neymar już nie mógł się powstrzymać i westchnął cicho. Jak można być tak słodkim? To powinno być karalne. Patrzył się cały czas na jej wręcz idealną, delikatną twarz i wiedział już, że ich znajomość szybko się nie skończy. Nie mógł oderwać od niej wzroku, po prostu nie widział słodszej dziewczyny od niej. Na prawdę. W kategoriach urody jest najpiękniejszą, jaką widział, a do tego gra piłkę nożną. Ideał. Nawet jej rączki nie sprawiały, że chciał dać sobie spokój, wręcz przeciwnie. Widział przez blizny, że potrzebuję czułości i wsparcia i to własnie chciał jej dać. Nie podda się, bo jest o co walczyć.
   
   Wrócili do domu grubo po północy. 
- Natalia chodź na chwilę do mnie..- zawołał ją ojciec, który podążył od razu do gabinetu. Widać było, że coś go martwiło.
- Tak tato?- spytała cicho, zmęczonym głosem.
- Chciałbym Cię przed czymś przestrzec. Będziesz obracała sie w towarzystwie piłkarzy, wiesz o tym doskonale. Nie był to dobry pomysł, żebyś szła tam dzisiaj z nami. Widziałem, jak chyba największa gwiazda Brazylii reaguję na Ciebie. Nie będe Ci niczego zabraniał, ale piłkarze nie są odpowiedni do związków.
- Nie martw sie tato. Dobranoc.- powiedziala tylko i odwróciła się na pięcie. Chciała jak najszybciej znaleźć się w łóżku i pójść spać. Zasnęła szybko, chociaż w głowie ciągle miała te oczy...

Jak obiecałam, rozdział pojawia się w niedziele:) Nie wierzę... No ale raz do roku to i Hiszpania przegrać może. Poza tym jak się gra  w białych strojach to nic dziwnego że się pięć brameczek w plecy dostaję, mam nadzieję, że wiecie o co chodzi. #LaManita Jakoś dobrze piszę mi się to opowiadanie, dosyć szybko. Mam nadzieję, że tak będzie dalej. Rozdziały postaram się dodawać co dwa- trzy dni, bo mam dużo czasu na pisanie. Jeśli nie pojawią się w terminie, to oczekujcie za kolejne dwa dni. Będę informować, o dłuższych nieobecnościach. Mam nadzieję, że rozdział się podobał, bo mi pisało się go bardzo dobrze. Pozdrawiam, następny postaram dodać się we wtorek, ale nie obiecuję, bo za tydzień jadę do Anglii i chciałabym spędzić czas z przyjaciółmi, a to co piszę w nocy nie zawsze jest dobre. Zastanowię się, czy nie pisać krótszych rozdziałów, a dłuższego blogga. Chciałabym, aby miał z góra 10 rozdziałów i epilog bo mam masę pomysłów na następne. No nic, jeszcze to przemyślę i poinformuję was we wtorek, ewentualnie w środę. Dobranoc misiaczki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz